#KTO BY SIĘ SPODZIEWAŁ-KONIEC XDDDD

Bilans:
Kawa Starbucks Skinny Latte 220ml
filety z kurczaka konspol 160g
bagietki z czosnkiem i masłem 40g
W PIZDU WINOGRON
Mam ogromną ochotę wszystko rzucić w pizdu. Co robić by sie nie poddać? Jak nie myśleć o tych słodkich żelkach? Jak nie myśleć o nienawiści do siebie? Jak przestać się przejmować pierdołami takimi jak wygląd? Jak żyć normalnie, nie uciekając od ludzi?
 Liczyłem, że po winogronach będzie lepiej. W końcu to OWOCE KURWA. Ale teraz mam wyrzuty sumienia i nie mogę przestać myśleć o tym by jednak rzucić się na słodycze. Ten konflikt jest okropny. I ta świadomość że inni jedzą po 1800 i chudną, a ja nie. Chudną 4 kg na miesiąc ja jedząc maks 800 kcal tyle chudnę. 
 Kiedy w końcu mój mózg nauczy się że NIE MOŻE WPIERDALAĆ? Może jednak się poddać? I pokazać mózgowi CO SIE STANIE JAK DOSTANIE ORGANIZM ZA DUŻO JEDZONKA. Hmmm no co MOŻE SIĘ STAĆ? ŻYLETKA, CHĘĆ ZABICIA SIĘ? BEZSENNOŚĆ? PŁACZ? HISTERIA? czy może nic i będzie miło spędzony czas? 
 Ile razy już temu ulegałem, ile razy muszę sobie udowadniać, że TO MI NIE SPRAWIA PRZYJEMNOŚCI. BO NIE SPRAWIA. Cieszę się dopiero wtedy gdy sobie pozwolę. Potem już nie. To nie jedzenie czyni mnie wesołym. To nie ono mi nastrój poprawia. To nie ono sprawia, że mam więcej energii i chcę robić coś produktywnego. 
 Czuję się dziś chujowo psychicznie. Jak to zmienić? Nie wiem. Wszystko mnie przytłacza. 
 Może diety z góry ustaloną kalorycznością nie są dla mnie? Nie wiem jak uniknąć obiadów. Mimo kawy i obiadu i tak nie zmieszczę się w 400 kcal. Od obiadów zależy czy się zmieszczę w bilansie. Nie chce jeść 1 posiłku na dzień bo potem taką histerią się to kończy. Tak bardzo chciałbym być sam. Szkoda, że nie mieszkam z tatom. Tam nikogo nie obchodziło za bardzo czy jadłem i ile. A może to jedynie wymówka by jednak nie walczyć o swoje?
 Chcę znów mieć wyjebane na jedzenie. Chcę znów patrzeć z obrzydzeniem na nie. Chcę jeść 1 posiłek dziennie bez konsekwencji.
Jeżeli teraz coś wezmę będę dalej czuł się źle, jeżeli niczego nie wezmę to też BĘDZIE CHUJOWO. 
 Chyba lepiej mi idzie gdy trzymam się zasady MAKS 800 kcal. Wtedy nawet jak zjem 400 kcal, a na dzień mam 350 to nie czuję, że wszystko zostało zjebane i nie mam ochoty sobie jeszcze bardziej dojebać. Wszystko albo nic.
 Gdybym sam przyrządzał sobie jedzenie, nie było by problemu.


Ćwiczenia:
BRAK

 Jutro ja robię w domu obiadek, bo mama idzie do sklepu i nie ma kiedy zrobić. Makaron fusilli z sosem serowym zrobię. Na śniadanie kromkę z miodem i kawę ze starbucksa. A na kolacje chcę jabłko lub nic.
Mam nadzieję, że chociaż u was jest lepiej. Trzymajcie się♥

Komentarze

  1. Racja, trzymaj się tych max. 800 kcal. To i tak mało, i tak chudniesz, a nie masz na sobie takiej presji. Mam nadzieję, że wkrótce poczujesz się lepiej. Ściskam i buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. spróbuj może jeść wiecej warzyw? maja mało kcal i zapychają. Na przykład taki brokuł czy kalafior. Oprócz warzyw to jajka zapychają (przynajmniej mnie), zawsze możesz robić jakieś omlety z białek jajka i warzyw lub owoców jeśli masz ochotę na słodkie. Wymyślaj nisko kaloryczne przepisy i baw się tą dietą. Niech to będzie przyjemność.
    Z safefoods mogę polecić ci jeszcze niektóre gorące kubki z knorra a zwłaszcza borowikową.
    Jeśli lubisz słodkie to zawsze cukier możesz zastąpić słodzikami bez kcal. Są nawet syropy, które nie mają kalorii :)
    A obiad możesz jeść, zawsze możesz zmniejszyć porcje.
    Spróbuj przyspieszyć metabolizm, w internecie znajdziesz ich milion :)
    Nie ma się co rozczulać, nawet jak ci nie wyjdzie to przecież jest następny dzień aby się wykazać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci. Mam nadzieje, że jutro w końcu oderwę się od tej porażki i będę mógł znów wejść w ten rytm.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

🚬2

🌸23🌸

🌸22🌸