INKTOBER#1
Rano byłem strasznie zmęczony. Dawno tak nie byłem. Poszedłem do pracy bez śniadania, bo za późno wstałem. Cieszę się. Postaram się jak najczęściej unikać śniadań. Nie lubię śniadań. W pracy nie było D która miała mi dać dane do zaproszenia ślubnego. Więc zająłem się kończeniem wizytówek. Usługi Ogrodnicze zrobiłem. Podoba mi się jak wyszło. Tak elegancko. Ale wielu ludziom by nie pod pasował ten projekt, jest taki "kobiecy" XD
Wróciłem do domu. Mama załamana. Mój brat miał głód narkotykowy. Nie powiadomił jej że później wróci bo musiał dzwonić do terapeutki. A mówił, że nie potrzebuje tej terapii...
Super, wrócił do domu naćpany. Jakiś skurwiel pierdolony go poczęstował. Zajebie go jak się dowiem kim jest. Nie sądziłem, że jego powrót będzie taki szybki, a na pewno nie teraz gdy się wszystko układa. Mama wesoła nie wyżywa się, ma znajomych, nawet dziewczynę znalazł, uśmiechał się, rozmawiał. Zaczynałem czuć do niego zaufanie i więź oraz chęć odnowienia naszej przyjaźni z czasów dzieciństwa. A tu? Tak po prostu? Co mu wmówił ten zjeb pierdolony? W ogóle nie rozumiem brata.
Ja nawet gdy mam myśli, że ee jebać wszystko chcę zaszaleć spierdolić wszystko jeszcze bardziej bo i tak gorzej być nie może i ciągnie mnie do spróbowania używek, zaraz czuję do siebie obrzydzenie, czuję, że to jest kompletnie sprzeczne ze mną, że gdy tylko sięgnę po alkohol by być "normalnym nastolatkiem", bo w końcu każdy pije, czuję, że stracę całe swoje człowieczeństwo, swoje własne ja. Moment w którym zacznę pić dla zabawy dla mnie jest początkiem końca. Czymś gorszym nawet od samobójstwa. Picie jest dla mnie nie moralne, natomiast samo zabicie już wręcz przeciwnie. Mam przed sobą obraz ojca, "meneli", lata wypierania ze świadomości prawdziwego powodu rozwodu rodziców, bo w końcu nigdy nie widziałem by stosował przemoc. Wcale nie mam tak źle itp Lata wmawiania przez matke, że jestem jak ojciec. Lata patrzenia na jej łzy i bezsilność, trwanie w złudnej nadziei. On też to widział, on też cierpiał, więc czemu musi dążyć do tego by stać się jak ojciec?
Zawieźli go do Lutej. Dawniej trzymano takich przez 36 miesięcy, a teraz to się zmieniło. On został wypuszczony zbyt wcześnie, skoro już po miesiącu się poddał.
Wujek dzwonił, stan zdrowia mojej cioci się pogarsza. Ma raka jelita. Przez kilka lat z tym żyła. W tym roku wydawało się, że będzie mogła żyć dalej, szczęśliwie. Jak usłyszałem że ma przeżuty na cały organizm zamurowało mnie, nigdy nie sądziłem, że będzie aż tak źle. Była w szpitalu, wypuścili ją. Znów wróciła. Jest z nią co raz gorzej. A jej rodzice wujka dobijają, że trzeba było chemie zrobić wcześniej. Że nie stara się wystarczająco. Boję się, że ma ortoreksje, bo ma obsesje na punkce frutarianizmu, boję się, że popełni samobójstwo, lub będzie wyżywał się na swoich dzieciach.
No cóż... I tak czuję się dobrze psychicznie :) Odwołam wizyte u psychiatry, gdyż wcale nie potrzebowałem leków. Potrzebowałem obowiązków i nauczenia się samozaparcia. Niech pomaga innym.
Z pozytywów A. przyjeżdża w piątek :D Jejjej zobaczymy się w końcu, a z W spotkam się w sobotę UwU Nie jest z nią najlepiej, rozważa psychiatryk. Mam kontakt z jej siostrą. Bardzo fajna osóbka. Kiedyś po kłótni z W, gdy znów zaczeła mówić mi i A okropne rzeczy zerwałem kontakt ale nie wiedziałem, czy dalej będziemy razem. Nie chciałem jej zostawiać ze swoimi myślami samobójczymi, więc napisałem do jej siostry, że z W jest coraz gorzej. Oboje staramy się W wspierać.
Bilans:
50g chłopskiego garnka
130g jabłka
16g śmiej żelków
10g kawy Kronung
Razem: 186
A o to pracka z pierwszego dnia :> Jutro wrzucę z dzisiaj, bo muszę dokończyć.
Dobra edit druga praca XD
Wróciłem do domu. Mama załamana. Mój brat miał głód narkotykowy. Nie powiadomił jej że później wróci bo musiał dzwonić do terapeutki. A mówił, że nie potrzebuje tej terapii...
Super, wrócił do domu naćpany. Jakiś skurwiel pierdolony go poczęstował. Zajebie go jak się dowiem kim jest. Nie sądziłem, że jego powrót będzie taki szybki, a na pewno nie teraz gdy się wszystko układa. Mama wesoła nie wyżywa się, ma znajomych, nawet dziewczynę znalazł, uśmiechał się, rozmawiał. Zaczynałem czuć do niego zaufanie i więź oraz chęć odnowienia naszej przyjaźni z czasów dzieciństwa. A tu? Tak po prostu? Co mu wmówił ten zjeb pierdolony? W ogóle nie rozumiem brata.
Ja nawet gdy mam myśli, że ee jebać wszystko chcę zaszaleć spierdolić wszystko jeszcze bardziej bo i tak gorzej być nie może i ciągnie mnie do spróbowania używek, zaraz czuję do siebie obrzydzenie, czuję, że to jest kompletnie sprzeczne ze mną, że gdy tylko sięgnę po alkohol by być "normalnym nastolatkiem", bo w końcu każdy pije, czuję, że stracę całe swoje człowieczeństwo, swoje własne ja. Moment w którym zacznę pić dla zabawy dla mnie jest początkiem końca. Czymś gorszym nawet od samobójstwa. Picie jest dla mnie nie moralne, natomiast samo zabicie już wręcz przeciwnie. Mam przed sobą obraz ojca, "meneli", lata wypierania ze świadomości prawdziwego powodu rozwodu rodziców, bo w końcu nigdy nie widziałem by stosował przemoc. Wcale nie mam tak źle itp Lata wmawiania przez matke, że jestem jak ojciec. Lata patrzenia na jej łzy i bezsilność, trwanie w złudnej nadziei. On też to widział, on też cierpiał, więc czemu musi dążyć do tego by stać się jak ojciec?
Zawieźli go do Lutej. Dawniej trzymano takich przez 36 miesięcy, a teraz to się zmieniło. On został wypuszczony zbyt wcześnie, skoro już po miesiącu się poddał.
Wujek dzwonił, stan zdrowia mojej cioci się pogarsza. Ma raka jelita. Przez kilka lat z tym żyła. W tym roku wydawało się, że będzie mogła żyć dalej, szczęśliwie. Jak usłyszałem że ma przeżuty na cały organizm zamurowało mnie, nigdy nie sądziłem, że będzie aż tak źle. Była w szpitalu, wypuścili ją. Znów wróciła. Jest z nią co raz gorzej. A jej rodzice wujka dobijają, że trzeba było chemie zrobić wcześniej. Że nie stara się wystarczająco. Boję się, że ma ortoreksje, bo ma obsesje na punkce frutarianizmu, boję się, że popełni samobójstwo, lub będzie wyżywał się na swoich dzieciach.
No cóż... I tak czuję się dobrze psychicznie :) Odwołam wizyte u psychiatry, gdyż wcale nie potrzebowałem leków. Potrzebowałem obowiązków i nauczenia się samozaparcia. Niech pomaga innym.
Z pozytywów A. przyjeżdża w piątek :D Jejjej zobaczymy się w końcu, a z W spotkam się w sobotę UwU Nie jest z nią najlepiej, rozważa psychiatryk. Mam kontakt z jej siostrą. Bardzo fajna osóbka. Kiedyś po kłótni z W, gdy znów zaczeła mówić mi i A okropne rzeczy zerwałem kontakt ale nie wiedziałem, czy dalej będziemy razem. Nie chciałem jej zostawiać ze swoimi myślami samobójczymi, więc napisałem do jej siostry, że z W jest coraz gorzej. Oboje staramy się W wspierać.
Bilans:
50g chłopskiego garnka
130g jabłka
16g śmiej żelków
10g kawy Kronung
Razem: 186
A o to pracka z pierwszego dnia :> Jutro wrzucę z dzisiaj, bo muszę dokończyć.
Dobra edit druga praca XD
Ja też nie znoszę śniadań, nie lubię jeść rano, zwłaszcza jeśli muszę wcześnie wstać.
OdpowiedzUsuńOby brat wyszedł na prostą i dużo zdrowia dla cioci <3
Dobrze, że pomimo tego wszystkiego trzymasz się i czujesz się dobrze psychicznie, jesteś silny :*
Cudowny bilans i cudowna praca. Świetnie rysujesz *.*
Powodzenia i trzymaj się :)
Dziękuję UwU Ty też się trzymaj ♥
Usuńomg jaki piekny rysunek, zazdroszcze talentu uwu piekny bilans taki maly gratulacja. oby w rodzinie sytuacja sie polepszyla trzymam kciuki i nadzieje
OdpowiedzUsuńDziękuję za wsparcie ♥
Usuń