Dziś był chyba ostatni dzień z cyklu ,,żryj co chcesz". Mamcia chodziła w tym tygodniu do sklepu, żeby sobie dorobić. Babcia nie ma problemu z tym, że zabieram jedzenie do swojego pokoju. Wczorajsza noc była jednak okropna. Do 5 w nocy toczyłem spór z samym sobą o to, czy zjeść kapuśniaka w cieście francuskim, który mama dla mnie kupiła. Jednak fakt, że nie mogę być pewny tego ile kalorii zawiera, mnie przerażał i ostatecznie zrezygnowałem z tego pomysłu. Właściwie nigdy nie jestem przekonany co do podawanych w necie i na opakowaniach kaloryczności jedzenia. Ale z tego co widziałem na stronce ileważy to ma i tak za dużo kcal i objętościowo nie opłacałoby mi się go jeść. Zchizuje chyba za bardzo xd... Odrzuciłem też inne propozycje takie jak jajecznica, bułka i głodówka. Także mój jadłospis z ostatnich 3 dni nie jest zbyt kreatywny XD. Bałem się, że polegnę, że po raz kolejny, wydam bez sensownie pieniądze na słodycze i znów się spasie. Ale tak się nie stało. Wstałem ok 10 rano c...
Ładny bilans :) Powodzenia :*
OdpowiedzUsuńJejku jak malutko, uważaj na siebie. Czekam na dłuższy wpis ;)
OdpowiedzUsuń