🤡8
Muszę zacząć wszystko od początku. Jak tydzień wytrzymam bez słodyczy to będzie gites i mogę mówić o tym, że odzyskałem kontrolę. To będzie bardzo ciężkie ale jeśli to przetrwam to będzie lepiej, choć będę musiał się non stop pilnować by nie dopuścić do kolejnego efektu jojo v.v Im dłużej sobie człowiek odpuszcza tym trudniej mu się zmusić. Nie ma że boli.
Pomimo, że moja mama już nie pracuje to mam dużo szans na to by unikać jedzenia. Jedynym problemem są moje wymówki i te dziwne skoki emocjonalne. Nawet jak pomyśle sobie, że to będzie dobry dzień prześladuje mnie widmo obżarstwa i w najmniej oczekiwanym momencie atakuje mnie fala pseudo wilczego głodu (nie jestem nawet głodny wtedy ;-; ). Ona jak przejdzie i nic nie zjem wraca, a jak już się nażre to mam takie ,, i co? to już?" a potem mam myśl ,,może teraz będzie fajnie *jem* ,,EEEHHHHHHH TO MNIE NAWET NIE CIESZY WIEC CZEMU JAK O TYM MYŚLĘ TO JESTEM PODEKSCYTOWANY?!!!!!!!?!?!?"
Zastanawia mnie ten mechanizm. Po co ? czuje się chujowo po tym, czy to ma na celu utrzymanie mojego depresyjnego stanu? ,,hehe patrz nie masz silnej woli. Jesteś jak Amberlynn Reid, pa jak tyjesz" Nie zasługuję na to by być chudym i normalnym człowiekiem? Co to za problem wykorzystać szanse i zjeść mało, gdy nawet nie jest się głodnym? Mam tendencje do sabotowania swoich działań żeby sobie pokazać, że moje życie nie ma sensu. Odrzucam innych, żeby udowodnić sobie, że ludziom i tak na mnie nie zależy.
Spóźnianie się i unikanie pracy miało też temu służyć ,,Niech mnie wreszcie zwolnią. Do niczego się nie nadaje."
Przestałem się spóźniać do pracy. Odczuwam z tego powodu satysfakcje :O Cieszę się że mam możliwość zobaczyć jak wygląda praca w drukarni. Chciałbym bardziej się otworzyć na tych ludzi. Wyciągnąć z tego jak najwięcej. Jestem w chuj aspołeczny X"D Zawsze miałem z tym problem ale był okres w którym umiałem sobie z tym radzić. Po za tym, że byłem chujem to byłem spoko xdd
Ostatnie dni były mega depresyjne. Ryczałem, że chcę do psychiatryka. No, a potem się orientowałem, że idą tam ludzie z prawdziwymi problemami. Zresztą.. miałbym podejść do matki i powiedzieć jej ,,chcę się zabić?" albo mojej babci i prosić o to by zawiozły mnie do psychiatryka? Już mają dość ciągłych problemow.
Tym razem W. nic nie mówiłem ani A. One też nie powinny się o mnie martwić.
Strasznie się zapuściłem v...v
Mam żal do ojca.. zapomniałem, że jest egoistą. Mówił że w pewnej firmie jest teraz nabór i że mogą mnie tam przyjąć. Że fajna, że weekendy wolne i inne cuda na kiju. Naciskał na to bym szedł tam od dawna. To było dla mnie dziwne ale łudziłem się, że może faktycznie chce wreszcie być tatą i sie mną interesuje. Hah gówno z tego Głupi ja xD
Moja mama mi to uświadomiła. I poradziła, bym nie słuchał ojca i sam poszedł się dowiedzieć jak faktycznie wygląda tam praca.
Zna go lepiej niż ja. Ja zawsze się litowałem. Bo oj biedny cierpi, alkoholik, pokrzywdzony i wgl :< [dzwoni do mnie co jakiś czas tylko jak jest pijany i się użala nad sobą, na święta nie dzwonił z życzeniami ani na sylwestra]
-Sprawa wyglądała tak, że od stycznia miał być tam nabór i że załatwi mi dokumenty itp plus żebym tam poszedł z jego kolegą.
-Dopóki ja nie skończę 24 lat i jestem na mamy utrzymaniu on musi na mnie płacić alimenty
-Jest alkoholikiem
-Poszedłem do tej firmy. Typek powiedziałem, że nie mają naboru ale jak będą potrzebowali ludzi to będą dzwonili i dał mi kwestionariusz.
Wniosek: chciał żebym miał robotę dzięki, której będę mógł się sam utrzymać, żeby on nie musiał płacić mamie 250 zł
Lubię prowadzić tego bloga. Drobna rzecz, a pokazuje mi, że hej umiem, w miarę systematycznie coś robić, dłużej niż miesiąc xDD wow
Czuję się jakbym był upośledzony jakiś XDDDDDDDDDDD
Do jutra trzymajcie się i nie poddawajcie się, nie bądźcie jak ja ;D ;*
Pomimo, że moja mama już nie pracuje to mam dużo szans na to by unikać jedzenia. Jedynym problemem są moje wymówki i te dziwne skoki emocjonalne. Nawet jak pomyśle sobie, że to będzie dobry dzień prześladuje mnie widmo obżarstwa i w najmniej oczekiwanym momencie atakuje mnie fala pseudo wilczego głodu (nie jestem nawet głodny wtedy ;-; ). Ona jak przejdzie i nic nie zjem wraca, a jak już się nażre to mam takie ,, i co? to już?" a potem mam myśl ,,może teraz będzie fajnie *jem* ,,EEEHHHHHHH TO MNIE NAWET NIE CIESZY WIEC CZEMU JAK O TYM MYŚLĘ TO JESTEM PODEKSCYTOWANY?!!!!!!!?!?!?"
Zastanawia mnie ten mechanizm. Po co ? czuje się chujowo po tym, czy to ma na celu utrzymanie mojego depresyjnego stanu? ,,hehe patrz nie masz silnej woli. Jesteś jak Amberlynn Reid, pa jak tyjesz" Nie zasługuję na to by być chudym i normalnym człowiekiem? Co to za problem wykorzystać szanse i zjeść mało, gdy nawet nie jest się głodnym? Mam tendencje do sabotowania swoich działań żeby sobie pokazać, że moje życie nie ma sensu. Odrzucam innych, żeby udowodnić sobie, że ludziom i tak na mnie nie zależy.
Spóźnianie się i unikanie pracy miało też temu służyć ,,Niech mnie wreszcie zwolnią. Do niczego się nie nadaje."
Przestałem się spóźniać do pracy. Odczuwam z tego powodu satysfakcje :O Cieszę się że mam możliwość zobaczyć jak wygląda praca w drukarni. Chciałbym bardziej się otworzyć na tych ludzi. Wyciągnąć z tego jak najwięcej. Jestem w chuj aspołeczny X"D Zawsze miałem z tym problem ale był okres w którym umiałem sobie z tym radzić. Po za tym, że byłem chujem to byłem spoko xdd
Ostatnie dni były mega depresyjne. Ryczałem, że chcę do psychiatryka. No, a potem się orientowałem, że idą tam ludzie z prawdziwymi problemami. Zresztą.. miałbym podejść do matki i powiedzieć jej ,,chcę się zabić?" albo mojej babci i prosić o to by zawiozły mnie do psychiatryka? Już mają dość ciągłych problemow.
Tym razem W. nic nie mówiłem ani A. One też nie powinny się o mnie martwić.
Strasznie się zapuściłem v...v
Mam żal do ojca.. zapomniałem, że jest egoistą. Mówił że w pewnej firmie jest teraz nabór i że mogą mnie tam przyjąć. Że fajna, że weekendy wolne i inne cuda na kiju. Naciskał na to bym szedł tam od dawna. To było dla mnie dziwne ale łudziłem się, że może faktycznie chce wreszcie być tatą i sie mną interesuje. Hah gówno z tego Głupi ja xD
Moja mama mi to uświadomiła. I poradziła, bym nie słuchał ojca i sam poszedł się dowiedzieć jak faktycznie wygląda tam praca.
Zna go lepiej niż ja. Ja zawsze się litowałem. Bo oj biedny cierpi, alkoholik, pokrzywdzony i wgl :< [dzwoni do mnie co jakiś czas tylko jak jest pijany i się użala nad sobą, na święta nie dzwonił z życzeniami ani na sylwestra]
-Sprawa wyglądała tak, że od stycznia miał być tam nabór i że załatwi mi dokumenty itp plus żebym tam poszedł z jego kolegą.
-Dopóki ja nie skończę 24 lat i jestem na mamy utrzymaniu on musi na mnie płacić alimenty
-Jest alkoholikiem
-Poszedłem do tej firmy. Typek powiedziałem, że nie mają naboru ale jak będą potrzebowali ludzi to będą dzwonili i dał mi kwestionariusz.
Wniosek: chciał żebym miał robotę dzięki, której będę mógł się sam utrzymać, żeby on nie musiał płacić mamie 250 zł
Lubię prowadzić tego bloga. Drobna rzecz, a pokazuje mi, że hej umiem, w miarę systematycznie coś robić, dłużej niż miesiąc xDD wow
Czuję się jakbym był upośledzony jakiś XDDDDDDDDDDD
Do jutra trzymajcie się i nie poddawajcie się, nie bądźcie jak ja ;D ;*
Ja też mam problemy z kontaktami z ludźmi, więc dobrze Cię pod tym względem rozumiem. Gratulacje, że przestałeś się spóźniać do pracy.Zawsze to jakiś postęp i krok na przód. Ściskam <3
OdpowiedzUsuń